W końcu jesteś tylko Słoikiem
Gdy patrzę na twe oczy przekrwione to wiem jak mniej więcej wygląda Twój dzień… co rano spoglądasz na telefon, w sumie to robisz to ciągle z nadzieją, że przyszła paczka, ale też z niepokojem bo słoikowe życie na „szlachetnych paczkach” od rodziny stoi, ale i na długach którymi obdarzyć byś mógł pół bloku, przemilczę, że szpan wylewa Ci się uszami i nie tylko…
W dzień pracujesz, w nocy pieniądze roztrwaniasz i chodź nie lubisz dzwonić do rodziców, a podczas standardowej rozmowy pada „yhy”, „okej”, „tak”, „nie” – to gdy jedzenie się kończy lub właściciel mieszkania żąda pieniędzy za zaległy czynsz, jesteś przemiły, obiecujesz, cudujesz, na uszach stajesz i wszystko po to by potem „jakoś to było” bawić się w najdroższych klubach w mieście i chwalić się nowym zegarkiem lub innych super ciuchem z dawno przeterminowanej chwilówki.
Masz cudowną dziewczynę w sumie plastikową, bo za każdą zachciankę karta kredytowa płaci – Poznajesz ludzi… nie znasz tu nikogo tworzysz nowe życie i żyjesz we własnej bajce, którą sam napisałeś, a potem sprzedajesz się w korporacji, bo akurat do takiej pracy trafiłeś, a właściwie tylko tu się nadajesz – na najniższym możliwym stanowisku na samym dole piramidy.
Szukasz lepszej pracy, większej płacy, bo przecież co znajomi powiedzą jak dowiedzą się ze żyjesz za najniższą średnia krajową i co zrobisz jak nie będziesz mieć czym szpanować?… jednak kłamiesz w CV, wpisujesz pięknie „doradca klienta” chodź jesteś kasjerem w biedronce, albo rozkładasz tam towar… a w korporacji na identyfikatorze dumnie błyszczy napis „zaparzasz kawy na wiecznym okresie próbnym” i dajesz się dymać na każdym kroku swojemu pracodawcy, współpracownicy Cie wykorzystują jak mogą, a Ty pozwalasz im wchodzić na głowę, bo myślisz, że wtedy będziesz przez nich uważany za fajniejszego i bardziej cool.
Pracujesz miesiąc dwa, a może i nawet pół roku i wtedy dociera do Ciebie co robisz – do innych też bo przecież ile można żyć w nieistniejącym równoległym świecie?… znajomi odchodzą bo już nie pomagasz ich i nie mogą jak dawniej wysłuchiwać się twoimi plastikami – dziewczyna zostawia Cie dla koleżanki na roku, ale ja w przeciwieństwie do Ciebie kocha ją naprawdę, a Ciebie miała tylko dla wygody i pieniędzy…
Słoiczku! żyjesz ponad stan, nie jesteś sobą i zapewne od przyjazdu do tego nowego wspaniałego miasta „z perspektywami” nie raz pomyślałeś o domu, o mamusi, o ciepłym gotowym obiedzie, o jak to było fajnie – teraz jesteś rozczarowany bo dopada cie powoli brutalna rzeczywistość (no i komornik) – jedyne co poprawia ci humor to kolejne wydawanie kasy, której nie masz i na znajomych, których dla własnego zdrowia i stanu konta w banku mieć nie powinieneś… jesteś głupi! No ale w końcu Jesteś Słoikiem
Słoiku – nie jesteś taki fajny – gdy Cię widzę jak dumnie eksponujesz nowy zegarek, drogie BMW lub płacisz złotą kartą za ciastko po 20zl lub batonik w Biedronce za 2zł uwierz mi… jesteś wtedy świecie przekonany, że ta karta to Potwierdzenie członkostwa VIP w Krajowym Rejestrze Długów i klubie anonimowych alkoholików zarazem… smutno mi gdy na Ciebie patrze i chodź pewnie wiele ludzi ci zazdrości to Twoje BMW niedługo zamieni się we Fiata Pandę, a znajomi zaczną tylko i wyłącznie plotować chociaż plotka, że nie potrafiłeś zaspokoić finansowo (i nie tylko) swojej byłej, aż w końcu rzuciła cie dla laski i będzie to najmniej bolesna plotka jaką usłyszysz, ale na co Ci to wiedzieć…
… w końcu i tak jutro będzie i przelew i paczka od mamusi wiec „Jakoś to będzie”
Zdjęcie: Polsat Logo Serialu Słoiki
Jestem słoikiem, ale w życiu takiej szmiry nie widziałem… Chyba nie wiesz co to życie. Powtarzasz utarte slogany, które są bardziej żałosne niż chwytliwe.
Ten tekst był pisany na moich odczuciach wyższości z jaką obnosza się te osoby oraz tego jak odbierają to moi znajomi – większą część historii poświęciłem na opisanie ogólnego schematu kilku moich znajomych – może trochę bardziej barwnym i dosadnym językiem jednak każdy ma swój punkt widzenia – mnie irytuje „patrzcie jestem królem życia”, który widzę we wszelakich miastach, gdzie tylko pojawiają się słoiki… a już o tym że narzekają na miasto, w którym żyją nie płacąc tam podatków i nie mając żadnego wpływu na to jak ono wygląda już celowo nie wposmnialem – oczywiście są wyjątki ale szczerze… nieliczne
Przyznam szczerze, że to jest prawda, że ludzie poddają się takiemu przetartemu szlakowi życia (modnemu) – kto co ma i czy ma więcej i o większej wartości. Wystarczy wymienić czasami kilka zdań z taką osobą i już wiadomo, czy to tytułowy słoik. Świetny wpis.